Przeszłość w dwóch pudełkach

 

 

Dzieciństwo, wczesna młodość, okres studiów i wielkiej światowej kariery zmieściły się w dwóch tekturowych pudełkach. Żona nie ma ani jednego…

Przed kolejnym spotkaniem poprosiłem Ewę Piasecką-Maksymiuk o przygotowanie najważniejszych — jej zdaniem — archiwaliów dotyczących kariery Jerzego Maksymiuka. Mogłem polegać na jej wyborze. Ewa była (i w zasadzie jest do dziś) świetną dziennikarką. Najpierw wysokonakładowego tygodnika „Nowa Wieś”, a potem miesięcznika „Sukces”, wiedziałem zatem, jaką wagę przywiązuje do materiałów faktograficznych.

Kiedy pojawiłem się w ich domu z ręcznym skanerem, na stole były przygotowane dwa tekturowe pudełka. Ze zdjęciami. Dwa portrety ślubne rodziców dyrygenta. Portret matki z synem. Zdjęcia legitymacyjne Maksymiuka ze szkoły średniej, z okresu studiów. Kilkanaście zdjęć z pierwszą żoną, Ireną Kirjacką i jedno legitymacyjne pianistki. Najwięcej było zdjęć prasowych wykonanych podczas prób lub portretowych przez polskich i brytyjskich fotografów. Najciekawszym archiwalium było oryginalne zaproszenie Maestro na przyjęcie organizowane przez królową Elżbietę II. Zdjęcia najbardziej — moim zdaniem — ważne zeskanowałem.

 

 

Foto: Archiwum J. Maksymiuka

 

  • To wszystko? — Byłem trochę zdziwiony.
  • Wszystko. — Usłyszałem.
  • Żadnych programów koncertowych? Żadnych wycinków prasowych, zwłaszcza z prasy brytyjskiej? Żadnych wizytówek, biletów, odręcznych zapisków? Nic?
  • Nic.

Rozglądając się po mieszkaniu widzimy starannie wyeksponowane na szklanych, zaprojektowanych przez Ewę, półkach złote batuty i inne pamiątki przeszłości. Ale nie zawsze jest do końca jasne, kto i z jakiego powodu je wręczył dyrygentowi. Więcej mówią statuetki Super Wiktorów i mosiężne, grawerowane, plakietki: „Europejczyk roku 2006” i z innych lat. Są też wyselekcjonowane i oprawione przez Ewę portrety Mistrza. Plakaty, ale te z ostatnich lat.

  • Być może właśnie ja nie powinnam o tym mówić — kontynuuje temat archiwum żona artysty — ale nie zmienia to faktu, że nie mogę pojąć jak to się mogło zdarzyć, że pierwsza żona Jurka, profesor Akademii Muzycznej, wieloletnia dyrektorka „Małej Miodowej” (legendarna, warszawska szkoła muzyczna I stopnia), pianistka, osoba nadzwyczaj dobrze wykształcona, odwiedzająca męża w Glasgow i Londynie, uczestnicząca w najważniejszych wówczas dla Jurka wydarzeniach, nie zadbała o to, aby tworzyć dokumentację jego światowej kariery. Musiała wiedzieć, że on nie jest w stanie się tym zająć. To Jurka w ogóle nie obchodziło, nie widział żadnej potrzeby wycinania z „The Times” i innych prestiżowych dzienników i pism entuzjastycznych recenzji. Dlatego pozostało to, co widzisz.

 

Z pierwszą żoną, Ireną Kirjacką. Foto: Archiwum J. Maksymiuka

 

  • To pokaż mi swoje zdjęcia z ubiegłych lat. Artykuły, które pisałaś.
  • Nie mam. Nie mam ani jednego zdjęcia, ani jednego egzemplarza „Nowej Wsi” i „Sukcesu”, ani swojego pierwszego wywiadu z Jurkiem.
  • Chyba nie bardzo rozumiem…
  • W drzwiach naszego domu oznajmiłam mężowi, że odchodzę. Odwróciłam się i odeszłam. Od człowieka bez wad. Nie zabrałam niczego. Nie mam żadnych zdjęć.

W następnych miesiącach Ewa starała się wydobyć, nie wiadomo skąd, trochę archiwaliów. Dzięki niej udało mi się skopiować dwa plakaty z okresu „brytyjskiego”. Niestety, tylko tyle.

 

Foto: Archiwum J. Maksymiuka

 

Część etapów projektu zrealizowano
w ramach stypendium Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

© 2018 Jacek Waloch | design: Nu Graphics