Polska zgaga i Sir Neville Marriner
W listopadzie 2013 r. legendarny twórca orkiestry The Academy of St. Martin in the Fields, Sir Neville Marriner miał 89 lat.
Od blisko 70 lat grał z najlepszymi brytyjskimi i światowymi orkiestrami. Dyskografia jego dokonań jest oszałamiająca – 300 nagranych płyt.
Teraz na zaproszenie władz Akademii Muzycznej przyjechał do Krakowa, aby poprowadzić jeden koncert z Orkiestrą Symfoniczną Krakowskiej Akademii Muzycznej złożoną niemal w całości ze studentów uczelni.
W programie Symfonia D-dur („Cud”) J. Haydna i II Symfonia D-dur op. 36 L. van Beethovena.
Próba odbywała się w Filharmonii Krakowskiej im. Karola Szymanowskiego. Za pulpitami bardzo młodzi muzycy. Dziś każdy z nich może z dumą powiedzieć, że grał pod batutą Marrinera.
Maestro próbę prowadził z niezwykłym spokojem i w skupieniu. Na twarzy żadnej mimiki. Obserwator mógłby powiedzieć – bez żadnych emocji. Ale w istocie tak nie było. Na podeście był niezwykle sprawny i dynamiczny w gestach. Niezwykle płynnie zwracał batutę w stronę smyczków, a do odleglejszych pulpitów, za którymi zasiada sekcja dęta unosi ją wysoko. Nie przerywał w momentach, w których pojawiały się wyraźne niedociągnięcia. Słyszał je. Jednak stopował orkiestrę po zagraniu większego fragmentu. Krótkimi, prostymi zdaniami wyrażał swoją opinię. A potem przekazywał bardzo wyciszonym głosem poszczególnym muzykom, czy sekcjom lapidarne uwagi. Zwięźle objaśniał swoje oczekiwania. Powtórzenie tego fragmentu najczęściej spełniało wymagania Maestro.
W przerwie podchodził do pulpitów i sprawdzał nuty. Przysiadał się do muzyków, którzy pozostali na swoich miejscach. Rozmawiał. Wskazywał fragmenty w zapisie nutowym. Coś wyjaśniał. Czasami brał ołówek, który leży na każdym pulpicie i coś zaznaczał.
Marriner i Maksymiuk znają się dobrze. Od lat. Niespełna 14 letni pobyt Jerzego Maksymiuka w Glasgow, gdzie prowadził BBC Scotish Symphony Orchestra wymuszał liczne pobyty w Londynie. Nie tylko w studiach nagraniowych. Maksymiuk dyrygował także orkiestrami angielskimi. Prowadził doroczne Proms. W archiwum domowym dyrygenta zachowało się kilka wspólnych zdjęć z Marrinerem.
W 2013 r. spotkali się w Londynie. Wybitna dokumentalistka, Maria Nockowska, realizowała w tymże roku biograficzny film o Jerzym Maksymiuku i bardzo zależało jej na zdjęciach w Londynie i Glasgow, aby sfilmować m.in. spotkania Marrinera z Maksymiukiem.
Z tych wszystkich powodów podjąłem intensywne zabiegi, aby przeprowadzić rozmowę z Marrinerem o Maksymiuku na potrzeby tworzonej przez siebie książki.
Najpierw zwróciłem się z prośbą o jej umożliwienie do władz uczelni, które zaprosiły Marrinera do Krakowa. Odpowiedź była dość zawiła, ale konkluzja jasna – to niemożliwe. Podobnie zareagowali organizatorzy próby. Ostatnim możliwym krokiem było podejście i prośba do Andrzeja Halucha – impresario Nevilla Marrinera.
W ciągu kilku minut dostałem odpowiedź:
I tak się stało.
W tym samym czasie w Krakowie przebywał Jerzy Maksymiuk. Kilka dni wcześniej prowadził próby i koncert w Filharmonii Krakowskiej. Na pobyt Maksymiuka i Marrinera nakładały się dwa dni. Formalnie, technicznie, organizacyjnie i finansowo możliwe było „krakowskie” spotkanie dwóch wielkich mistrzów batuty. Ale na tę propozycję Maksymiuk zareagował krótko:
Bez żadnego komentarza.
Czekałem w hotelu Radisson, aby podziękować wielkiemu dyrygentowi za rozmowę i życzliwość. Przed hotelem stał Range Rover na konsularnych rejestracjach. Ktoś z najbliższego otoczenia Marrinera powiedział mi, że tytuł szlachecki nadaje za granicą artyście wiele uprawnień konsularnych. Sir Neville Marriner odjechał na lotnisko.
Ewa Piasecka-Maksymiuk, organizująca od a do z wszystkie wyjazdy dyrygenta tak przedstawia naszą rzeczywistość:
Część etapów projektu zrealizowano
w ramach stypendium Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego
© 2018 Jacek Waloch | design: Nu Graphics